Noworoczna podróż

Jak to mówią, z Nowym rokiem, nowym krokiem 🙂

Pozadaję tu kilka pytań sobie i nam, co byśmy mogli skalibrować troszkę wewnętrzne kompasy. I pokierować krokami.                                                                

1. GDZIE JESTEM?

Miałam dojechać wygodną, szeroką drogą do podnóży hawajskiego wulkanu, a wylądowałam samochodem na skraju przepaści, przednie koła bujają się  na krawędzi, a przede mną nieciekawy widok w  dół. Znacznie mnie ciekawy niż Grand Canion. Mój osobisty trudny kanion.

Albo delikatniej.

Zamówiłam Ubera. Chciałam dojechać na Ochotę. Jak ten facet jedzie, że jesteśmy  nagle na Górczewskiej? Co tam się porobiło z tą trasą ? Zawiesił się system? To nie była moja Wola tu być. Jak to teraz odkręcić?

A może właśnie jestem w miejscu, w którym chcę być.

Może jestem na hawajskiej wyspie, a przed mną wulkan Mauna Kea.

Nie byle co. Najwyższa góra świata. No jak to, jak to ? A Mount Everest? Mount Everest – 8848 metrów z grubsza. Mauna Kea – 10 203,  licząc od podstawy, schowanej głęboko na dnie Oceanu Spokojnego.

Czy liczyć całość, czy dopiero to, co widoczne?  Ja tam jestem za tym, żeby całość. Bo tak, jak u nas, to co jest widoczne na zewnątrz nie stanowi całości nas. Tak, jak z górą lodową, najczęściej to, co widzą inni  ludzie w nas jest naszym osobistym wierzchołkiem góry. Czy lodowej to nie wiem. Zależy od stopnia zamrożenia.

A więc gdzie jestem ?

W Ajurwedzie, w odniesieniu do stanu naszego zdrowia, naszego dobrostanu nazywamy to VIKRITI. To po prostu miejsce, w którym aktualnie jesteśmy ze swoim zdrowiem, fizycznym i psychicznym. Może to być po prostu lista chorób. Na przykład wrzody, hemoroidy i migreny. Może to być kolekcja drobniejszych dolegliwości. Ciągle marznę, bolą mnie stawy, mam zaparcia. Może to być ciągły wkurw, porywający lęk lub nieciekawy bezwład.  Może to być też puste miejsce po spokoju i radości, które kiedyś były, a teraz jakoś nie za dużo tego. Trochę jak kiedyś butelki na wymianę- były pełne, a teraz stoi ich cała gromada pod zlewem i super byłoby pójść je gdzieś wymienić na pełne. Wrócić do domu z napełnionymi. Pełnymi radości i spokoju.  Lub innych, ważnych dla nas rzeczy.

Choroby i dolegliwości to depesze od chcącego chronić nas i utrzymać w jak najlepszym zdrowiu ciała, to mega ważne informacje o tym co idzie w niedobrym kierunku. Dlaczego nie przyjmujemy ich z taką samą atencją jak starsza pani listonosza z emeryturą 😉 ? Ponoć zdrowie jest bezcenne. Przy każdej okazji życzymy sobie „zdrówka, zdrówka”, „oby tylko zdrówko było”.

Nasze zdrowie to może być też miejsce jak z marzeń – pełna kwiatów łąka, tam wodospad, tu chmurki. Kilka nic nie znaczących chwastów do łatwego ogarnięcia.  Ale żyjemy w niełatwym świecie i wyhodować sobie taką łąkę fizyczną i emocjonalną jest naprawdę niełatwo myślę. Niełatwo też ją czasem utrzymać.  A jesteśmy zaprojektowani by żyć znacznie dłużej niż znaczna większość z nas żyje. 120 lat ? Pewnie tak. Nie wiem tylko co ZUS na to, czy nam nie podwyższy wieku emerytalnego 🙂

Zadaję sobie pytanie nr 1 GDZIE JESTEM?   

 

2. JAK SIĘ TU CZUJĘ ?

Jak się czujesz ?

Dobrze.

A zatrzymałaś się na chwilę by sprawdzić i naprawdę poczuć ? Miałaś ten moment? Udało się w tych milisekundach objąć wewnętrzny krajobraz, sprawdzić stan wewnętrznego królestwa, gdzie bogactwo, gdzie bieda, gdzie tsunami, a gdzie dożynki i jak się mają wszyscy  mieszkańcy? Mieszkańcy stoją na takim głównym placu przestraszeni, bo nie mogą powiedzieć jak jest naprawdę? Mieszkańcy nie wyszli z domów na plac? Nie wiadomo właściwie kto zamieszkuje królestwo? Wszystko jest dobrze ?

Sprawdźmy współrzędne. Dajmy na to na Warszawę, to będzie 21°00′E 52°15′N. Tu jesteśmy. Tu nie musimy mówić za każdym razem „dobrze”. Tu możemy mówić prawdę. Są kraje, gdzie szczególnie utarło się, żeby zawsze odpowiadać „dobrze”. Nie wiem czemu tak jest. Wszystko miało być tak dobrze, że prawda się nie zmieściła?

Ale tu są inne współrzędne. Bliższe prawdy. Nie zawsze jest dobrze. Nie zawsze musi być dobrze. Jeśli zawsze jest dobrze, to właściwie chyba coś jest źle. Bo jesteśmy zanurzeni w żywym życiu, a żywe życie jest jak zupa – zanurzasz chochlę i nie zawsze nabierasz to gęste i na bogato.                                                                                                                                                                                 

Jak się czujesz?

Myślę, że jestem  szczęśliwa.

A myślisz, że jesteś czy jesteś ?

Myśl zwykle pochodzi z głowy.

Szczęście jest takie raczej wszechogarniające, moim zdaniem.

Jeszcze raz.

Zarzućmy sieci na wewnętrzne odpowiedzi.

Czy mogą być trochę jak sieci trafiające na mniejszą lub większą ławicę kolorowych rybek ? Nałapiemy trochę, pooglądamy je i obiecuję, że zaraz wypuścimy. Pusto w sieci ? Chcesz jeszcze raz zarzucić ? Tylko dwie rybki się złapały? To w porządku. Jest cała ławica ? Wow, to oglądamy.

Jakie tam są te rybki ? O na przykład ta? Ta to jest jaka? A ta?

Wypuszczamy już je z powrotem ? OK, to wypuszczamy.

Zadaję sobie pytanie nr 2 JAK SIĘ TU CZUJĘ ?


3. CZEGO TERAZ POTRZEBUJĘ ?

Jak już mniej więcej wiem gdzie jestem i jak mi tu jest, to teraz polećmy dalej i zapytajmy: „Czego potrzebuję?”

Zdecydujmy  na którym tam szczebelku piramidy potrzeb Maslowa jesteśmy i na który chcemy ewentualnie wskoczyć wyżej. Piramida Maslowa to słynna rzecz, chociaż on sam nie posługiwał się konceptem piramidy. Potrzeby w niej są po prostu ułożone od tych najbardziej niezbędnych, aż po mniej pilne. I te mniej pilne, takie na samym szczycie ulokowane- potrzeby samorealizacji są w wielu miejscach świata trudniejsze do realizacji. Bo tam gdzie codzienność to bieda i wojna, trudno o coś więcej często. Tym bardziej, tu u nas  możemy być wdzięczni, że mamy te wolność sięgania po więcej. Ale zacznijmy od fundamentów, bo one zawsze muszą być.

Te fundamenty, od dołu idąc, od tego, co najbardziej podstawowe i konieczne to potrzeby fizjologiczne. Mocno upraszczając- jeśli nie cierpimy teraz głodu i nie chce nam  się siku, to możemy iść dalej. Chyba, że jednak przerwa na siku? Tak na wszelki wypadek ;)?

Czyli najpierw fizjologia. I to najlepiej szeroko rozumiana. Gdyby Ajurweda weszła tu ze swoim rozumieniem powiedziałaby, że to pełen dobrostan fizyczny. Na początek dobry sen, odżywcze jedzenie, ludzki rytm dnia. Ludzki, czyli wieczorem wiem jak się nazywam, dzień był spełniony i czekam na kolejny taki.  I tak przez większość dni.

Po „fizjologii”  jest potrzeba bezpieczeństwa, potem przynależności, potem uznania, a wierzchołek to już wisienka na torcie – potrzeba samorealizacji, i już o niej wspomniałam. Unikat, bo trzeba jednak włożyć troszkę wysiłku, by ją zaspokoić.

Czego teraz potrzebuję ?

Może to być potrzeba z każdego tego piętra.

Może teraz właśnie więcej snu? Albo więcej ciepłych odżywczych posiłków w ciągu dnia? Albo mieć wokół siebie więcej ludzi? Mieć swoje plemię, które zaspokoi mi naraz kilka pięterek piramidy. Bo i bezpieczeństwo, i przynależność, i uznanie, i samorealizacja może. A jak spotkamy się by wspólnie coś zjeść dobrego, to i fizjologię odhaczymy. Fizjologię codziennie odhaczamy, bez tego nie byłoby życia, ale czemu nie w miłym towarzystwie 😉

                                                                                                                                

Czego tak naprawdę teraz potrzebuję?

Tak z ręką na sercu. Połóż rękę na sercu, gdy siebie o to pytasz. Połączysz się  z nim i lepiej usłyszysz. To coś jak machanie radiową anteną by złapać  falę bez tych szumów-przeszkadzaczy. Tylko tu nie machasz ręką tylko trzymasz ją spokojnie na sercu. Nie machaj. Połóż i poczekaj na odpowiedź. Odpowiedź zawsze tam jest gdzieś głęboko.

Zadaję sobie pytanie nr 3 CZEGO TERAZ POTRZEBUJĘ ?


4. CZEGO CHCĘ ?                                             

A „Czego chcę?”  – to wiem, podchwytliwe jest  i czasem niełatwe.

Bo my przecież o wiele częściej wiemy czego nie chcemy. Albo nie wiemy czego chcemy. I nie wiedzieć czego chcemy też jest w porządku. Pytanie przez jaki  czas nie wiem. Bo jeśli przewidziany dla mnie czas życia, to załóżmy od 1980 do 2079 i ja w tym przedziale nie wiem czego chcę, to moim zdaniem to jest trochę strata czasu. Strata danego mi czasu.                                              

Czego tak naprawdę chcę? No bo z tych codziennych rzeczy, że chcę miękkiej pościeli, najlepszej w okolicy bajaderki i wolnej ławki w słońcu, to wiem, że chcę.

Ale coś jeszcze może? 

Ooo, to może zobaczymy  z tego, co w sanskrycie nazywa się Parusharthas.

Parusharthas – wedyjski przepis na życiowe spełnienie.

ARTHA, KAMA, DHARMA i MOKSHA. Jedna linijka tekstu i aż cztery mądre słowa. Na bogato. O bogactwie to akurat Artha mówi. Na szybko polecimy po nich tym razem,  bo tekst widzę robi się długi, a miało być krócej tym razem 😉

A zatem.

ARTHA.

Czy chcę czegoś materialnego ?

Nic w tym złego. Pościel, bajaderka i ławka w słońcu są takie. Żyjemy w świecie i potrzebujemy jakiejś ilości rzeczy materialnych, by poczuć się w nim bezpiecznie, jak u siebie, wygodnie. Czasem nawet żyć po prostu na bogato. Czasem po prostu mieć złote życie, cokolwiek to znaczy dla Ciebie.

Co jeszcze chcę mieć ?

Mega związek, super karierę, wielu przyjaciół, podróż do Tybetu, dobre zdrowie? To jest wszystko dla ludzi.

Możemy zapytać „Co jest dla MNIE wartością”? Każdy z nas ma prawo do innych wartości i ma inne.

Albo: „Czy moje wartości są MOJE?”. Skąd wiem, że tego właśnie chcę? Skąd wiem, że to JA tego chcę?

To teraz KAMA. Kama, czyli przyjemność. Coś dla zmysłów. Bez niej życie nie miałoby smaku, zapachu, koloru, wibracji. To może być wszystko. Pyszne jedzenie, czuły  dotyk,  piękny wiersz. I tutaj ostrożnie z tym, czego chcemy, bo jak mówią nam wedyjskie teksty- Upaniszady:

„Jesteś tym, czym twoje głębokie pragnienie,

Jakie twe pragnienie, taka twoja wola,
Jaka twoja wola taki czyn,
Jaki twój czyn, taki los.”

Jeśli naszym pragnieniem jest ciągle ogromna bajaderka, wkrótce się nią staniemy. Dlatego ja tu uważam bardzo 😉

Chodźmy dalej. DHARMA. To jest takie słowo, że chciałabym tu powiększyć czcionkę. I zrobię to. DHARMA.

To takie bycie w życiu na swoim miejscu. Bycie na właściwym miejscu.

Kim jestem?

Co lubię robić ?

Co robię z lekkością i entuzjazmem?

Za jaką mną tęskni moje serce? Za jaką mną tęskni świat?

Po czym poznasz, że jesteś w swojej Dharmie? Po lekkości. Lekkości z jaką oddychasz, tworzysz, jesteś, idziesz do przodu. Nie zawsze jest lekko, ale jest lekkość. Jest flow. Rozwija się taki jakby sprzyjający dywan, gdy idziesz po swoje, dużo rzeczy się układa niespodziewanie. Wtedy, jak mówi Paulo Coelho „Kiedy czegoś chcesz, cały wszechświat spiskuje, pomagając ci to osiągnąć. ”

I na koniec. MOKSHA.

To kompletna wolność. Wyzwolenie.  Widzenie siebie, innych i życia, takimi, jakie są w swej najgłębszej prawdzie. Dostęp do wszelkiej możliwej kreatywności i wszelkiego możliwego rozumienia. Stan tak zaawansowany, że aż trudno ubrać go w słowa. Nie będę teraz próbować ubierać.

Zadaję sobie pytanie nr 4 CZEGO CHCĘ ?      

                                                                      

5. GDZIE CHCĘ BYĆ?

To jest trochę podobne do pytania numer 4.

Tylko bardziej zobaczmy te odległości po prostu. Czy to czego chcę jest na wyciągnięcie ręki ? Czy jest taaaaaak daleko, że aż … ?

Jestem w punkcie A, a chcę być w punkcie B.

Czy A jest blisko B ? Czy A jest daleko od B?

Ile tam jest kroków pomiędzy nimi do zrobienia? Ile? Ile zwykłych ? Ile siedmiomilowych ?

„Gdzie chcę być”, to też „Po co chcę sięgnąć ?” A sięganie to wyciąganie ręki. A wyciąganie ręki to ruch. A ruch to działanie. A działanie to wysiłek. A wysiłek to dyskomfort czasem. Dyskomfort czasem, rezultat zawsze. Może nie zawsze taki, jak byśmy chcieli, ale po prostu widoczna zmiana.

Może można ją nazwać sukcesem, może porażką. Może przy tej okazji damy drugie imię porażce i nazwiemy ją lekcją? Myślę, że możemy. Tyle teraz tych niestandardowych imion jest. Jeśli jest Attika i Xandery, jeśli rodzice poszaleli, to my też możemy. Jako rodzice naszych interpretacji. Czyli dotychczasowa Porażka to teraz Lekcja. Tak jak wcześniej tylko Ania była, to teraz też i  Attika może być 🙂

Kiedy mniej boję się porażki, kiedy wiem, że porażka to lekcja, łatwiej mi sięgać. Bo jeśli nie ma porażki, to ja nie mogę być porażką. Jeśli jest lekcja, to mogę być lekcją. Dla samej siebie.   

Zadaję sobie pytanie nr 5 GDZIE CHCĘ BYĆ?


6. CO ZROBIĘ, ŻEBY TAM DOTRZEĆ ? 

Działając, idąc w kierunku naszych celów mamy wedyjską gwarancję mocy. Co to znaczy? Działając wychodzimy z bezradności i bezwładu. Na mocy znanego słowa KARMA. Karma czyli działanie. Każde nasze działanie przynosi efekt. Podobnie jak każde nasze niedziałanie.

Wyjrzę przez okno, zobaczę poranne słońce, wyjdę na spacer, spotkam sąsiadkę, sąsiadka powie mi, że mam przepiękny szalik i on tak pasuje do mnie i że jej siostrzenica miała podobny i że za nią tęskni a jak widzi mój szalik, to zaraz ciepło myśli o siostrzenicy i zaraz jest troszkę bliżej niej. Zdanie długie jak ten mój szalik 😉 Sąsiadka mi zrobiła dzień porannym komplementem czy ja sobie zrobiłam wychodząc na spacer mimo, że to jednak wysiłek tak wyjść ?

Wyjrzę przez okno, zobaczę poranne słońce, zamiast spaceru zdecyduję, że zostanę w domu ugotować zupę, zapuka sąsiadka z naleśnikami, ja dam jej na wymiankę trochę nieprzegryzionej jeszcze zupy. Marzyłam o naleśnikach, ale nie chciało mi się ich robić.  Sąsiadka mi zrobiła dzień poranną dostawą naleśników czy ja sobie zrobiłam idąc za tym, że chce zostać w domu ?

Chyba trochę tak i trochę tak. Coś robię, ale też coś świat robi dla mnie. Współpracujemy jakoś sobie. Ufamy jakoś sobie.

Może popularniejszą (ale tu nie wiem, bo to każdy ma swoją) wersją jest, że „świat robi mi”. Szczególnie jak coś jest nie po mojej myśli, to „świat robi mi”. I przestawić się na wersję „świat robi dla mnie”. Uuuuuu, to jest dopiero podróż wewnętrzna… Z siebie do siebie, a jakby dookoła świata … I wciąż do jakiś miejsc trzeba wracać i tam zaglądać i wyjaśniać to od nowa. 

Dzień po dniu tkamy swoje dni. Trzymamy w dłoni druty i kłębek wełny i jedziemy z długim, kolorowym szalikiem naszego życia. Czasem są węzełki, czasem kolory nie do końca takie jakbyśmy chcieli, a czasem całkiem chcemy na bok odłożyć tę robotę. A czasem nie wiadomo kiedy, i tyle już pięknego i miękkiego przybyło w szaliku.

Co zrobię, żeby dotrzeć tam gdzie chcę?

Co zrobię, żeby zrealizować moje marzenie ?

Jaki będzie ten pierwszy krok ?

Jaki krok mogę zrobić dziś w kierunku mojego marzenia ?

Czy to bardziej marzenie czy konkretny cel ?

Zadaję sobie pytanie nr 6 CO ZROBIĘ, ŻEBY TAM DOTRZEĆ ? 

Wulkan Mauna Kea, Hawaje, trochę tam daleko i drogo.

Czyli dziś tam nie dolecę.

No to chociaż sobie zrobię screena i popatrzę. Czy jestem odrobineczkę bliżej tego pięknego wulkanu ? Poczułam, że tak. Energia podążyła za uwagą, tego widoku nie da się już  odzobaczyć.

Zrobiłam już dziś jeden malutki kroczek. I zaplanuję kolejne kroki.

Na Hawajach mieszka siostra Ajurwedy – mega mądra Huna, też uzdrawia i też wzmacnia. Prana tam to mana. I w ogólne dużo jest podobnego. Jak to czasem z siostrami  🙂

                                                                                            

Huna mówi:

„Moment mocy jest teraz”

„Cała moc pochodzi z wnętrza”

„Nie ma żadnych ograniczeń”

„MANAWA”

„MANA”

„KALA”

                                                                            

Hawajskie zaklęcia na piękny 2024.

Siostra Huna podarowała siostrze Ajurwedzie. Huna da Ajurwedzie manę a Ajurweda Hunie pranę. I wyjdzie z grubsza na to samo. Tak się wymieniają siostry, energią, i miłością sprytnie niekrzykliwą.

Pięknego, spełnionego 2024!

A gdzie jest 7 pytanie ?

Nie ma i nie będzie. Zadaj je sobie sama. Lepiej niż ja wiesz jakie pytanie sobie zadać.

Lub, jeśli masz ochotę, zadaj je w komentarzu, wtedy wszyscy skorzystamy.

Czasem inni ludzie odpowiadają na nasze niezadane i zadane pytania. Tak się dzieje czasem, że coś przychodzi niepodziewanie, odnajduje nas i napełnia  wdzięcznością. Chciałabym z wdzięcznością spojrzeć na ostatni rok i lata go poprzedzające. Doprowadziły mnie tu przecież. Doprowadziły mnie do tego miejsca w mojej podróży.

Chciałabym podziękować za wszystkie inspiracje, za wszystko, co dobre. Dlatego podziękuję w komentarzu jednej osobie z mojego życia, napiszę też krótko za co jestem wdzięczna.

Zapraszam Cię do przyłączenia się do wyrażania wdzięczności, jeśli tylko masz ochotę.

Napisanie tu, lub tylko po prostu pomyślenie o  kimś z wdzięcznością. Objęcie z wdzięcznością tego, co jest już za nami dobrze wróży na przyszłość.

Podziel się z innymi:

Jedna odpowiedź

  1. Marii, mojej babci, za wszystkie ręcznie haftowane bluzki z moim imieniem kiedy byłam mała, za tę bezwarunkową miłość szytą na miarę 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *